Termin zamrożony bark mrozi krew w żyłach wielu pacjentów, ale czy tylko oni czują niepokój stykając się z taką diagnozą? Zdecydowanie nie! Niech pierwszy rzuci kamieniem ten terapeuta, który w przypadku wspomnianej diagnozy czuje się mega pewnie. Z czego wynika ta niepewność i obawy po stronie fizjoterapeutów? Myślę, że przede wszystkim z faktu, że wciąż stosunkowo niewiele wiemy na temat zamrożonego barku. Jeśli temat jest dla Ciebie zupełnie nowy, to koniecznie zapoznaj się z tą Kliniczną pigułką, która podpowie Ci skąd wzięła się nazwa 'Zamrożony bark’ i czy ta nazwa wciąż jest dziś aktualna…
Słowniczek pojęć
Zamrożony bark to termin, który przede wszystkim odnosi się do klinicznej charakterystyki pacjenta z istotnym ograniczeniem ruchomości/sztywnością stawu ramienno-łopatkowego. Jednak czy problem ten w literaturze medycznej opisywano zawsze tym konkretnym terminem?
Na poniższej rycinie prześledzisz dynamikę w zakresie zmieniającej się terminologii. Jak możesz zauważyć, na przestrzeni lat autorzy fokusowali się na odmiennych aspektach schorzenia, które dziś nazywamy zamrożonym barkiem. Jedni odnosili się do znalezisk śródoperacyjnych (Dupley), proponując nazwę zapalenia okołostawowego (brak zmian w strukturze powierzchni samego stawu ramienno-łopatkowego – z ang. Peri-arthritis).

Terminologia i nazewnictwo w przypadku zamrożonego barku na przestrzeni lat.
Wraz z rozwojem technologii, pojawiało się co raz więcej doniesień histologicznych (Navesier, Banker). Badania w tym zakresie początkowo zbudowały przeświadczenie o sklejaniu się warstw torebki stawowej, co zrodziło nazwę zarostowego zapalenia torebki stawowej (z ang. Adhesive Capsulitis). Jednak od razu zaznaczę, że ta nazwa, która wciąż jest dość powszechna w literaturze, nie jest nazwą odpowiednią. Zmiany dotyczące torebki stawowej nie odnoszą się do sklejeń, a raczej do obkurczania torebki, na skutek różnicowania się w jej obrębie miofibroblastów. Jako, że cały proces przebiega na podłożu zapalnym, to w obrębie torebki powstają też zwłóknienia.
Termin obkurczonego barku, zaproponowany przez Bankera nie przyjął się jednak i w ostatecznym rozrachunku, okazuje się, że najlepszą nazwą, z której korzystamy do dziś, jest ta zaproponowana przez Codmana. Dlaczego? Bo najlepiej oddaje kliniczny obraz pacjenta. Zamrożony bark, to stwierdzenie, które automatycznie przywołuje nam konkretny obraz. Myślę, że to może być powód, dla którego termin zaproponowany prawię dekadę temu, wciąż jest najbardziej aktualny i trafiający w punkt.